● Coraz częściej – szczególnie w mediach – z ust wielu osób padają deklaracje o zamiarze dokonania apostazji. Gdyż coraz większej liczbie osób nie wystarcza już sam fakt zaprzestania życia religijnego. Dlatego swoje odejście, w rzeczywistości będące porzuceniem wszelkich zasad moralnych wypływających z Dekalogu chcą jeszcze upublicznić. Apostazja (z gr. odstąpienie, bunt) – jak określa Kodeks Prawa Kanonicznego – jest całkowitym porzuceniem wiary chrześcijańskiej (kanon 751 KPK).

Apostatą zatem zostaje każdy ochrzczony, który dobrowolnie odstąpił od wyznawania podstawowych prawd wiary głoszonych przez Kościół, czyli każda osoba uznająca się za całkowicie niewierzącą. Jest to jednak apostazja dokonana we wnętrzu danego człowieka, nazwijmy ją „cichą”, o której Kościół nie wie, bo nie został o tym poinformowany. Natomiast jeśli ktoś zdecyduje, iż chciałby swoją cichą apostazję upublicznić, konieczne jest wejście na drogę oficjalną, którą w polskim Kościele katolickim reguluje dokument zatytułowany „Zasady postępowania w sprawie formalnego aktu wystąpienia z Kościoła” – czytaj: www / pdf

Refleksje dotyczące kwestii wiary zdarzają się każdemu i na różnym etapie życia. Jednakże nie wszystkie muszą oznaczać odejście. Zwłaszcza, że apostazja, czyli porzucenie wiary chrześcijańskiej, jest ogromnym bólem nie tylko dla wspólnoty Kościoła i najbliższej rodziny apostaty, a dla niego samego wiąże się z konsekwencjami kanoniczno-prawnymi.

Z mocy samego prawa (łac. latae sententiae) na apostatę zostaje nałożona ekskomunika. Osoba taka nie może przyjmować sakramentów świętych, pełnić w Kościele żadnych funkcji, nie może być rodzicem chrzestnym, świadkiem sakramentów bierzmowania i/lub małżeństwa, pozbawiony jest też prawa do katolickiego pogrzebu.

Apostata nie może zawrzeć sakramentalnego związku małżeńskiego w kanonicznej formie (jeśli strona katolicka chce zawrzeć małżeństwo z odstępcą, musi wystąpić do biskupa o zgodę na tzw. małżeństwo mieszane).

Niepokojące, a zarazem bardzo bolesne jest to, że częstokroć apostazja jest decyzją podjetą pod wpływem emocji, a nie racjonalnych argumentów, czy motywów i tylko oznacza niechęć do bycia członkiem instytucji, której poglądów nie przyjmuje się za swoje, bądź podkreśleniem wolności i niezależności. Apostazja motywowana jest również chęci udowodnienia, że nie trzeba być takim, jak rodzice i dziadkowie, uzyskaniem pewności, że na pogrzebie nie będą odprawiane katolickie rytuały lub „naprawieniem błędu, który wbrew mojej woli popełnili rodzice”.

Ale należy pamiętać, iż mimo że apostata porzucił wiarę, to pozostaje katolikiem – zgodnie z zasadą: „semel catholicus, semper catholicus” („kto raz się stał katolikiem, pozostaje nim na zawsze”). Chrzest bowiem wyciska na każdym człowieku niezatarte znamię.

Po pierwsze – to oznacza, że apostata może wrócić do wspólnoty, gdy uzna, że ponownie chce wejść na ścieżkę wiary. Kościół przewiduje taką specjalną drogę powrotu – za zgodą biskupa.

Po drugie – o dokonanej apostazji jedynie dokonuje się wpisu w księdze chrztów, a więc nawet po przejściu procedury formalnego aktu wystąpienia z Kościoła, apostata tak naprawdę to do tego Kościoła nadal należy i zawsze należał będzie.  Stąd też – co Kościół polski ma zagwarantowane w Konstytucji RP i konkordacie ze Stolicą Apostolską – nawet krajowe i międzynarodowe ustawodawstwo cywilne (np. art. 17 ust. 1 rozporządzenia o ochronie danych osobowych tzw. RODO) wyraźnie wskazuje, iż prawo do bycia zapomnianym nie dotyczy Kościoła. Zatem, gdy zgodnie z art. 5 konkordatu państwo zapewnia Kościołowi m.in. „swobodne i publiczne pełnienie jego misji, łącznie w wykonywaniem jurysdykcji oraz zarządzaniem i administrowaniem jego sprawami na podstawie prawa kanonicznego”- dane osobowe apostaty niezbędne do realizacji celu, w jakim zostały zebrane są nadal przetwarzane – np. w celu uznania jego praw do wskazanych wyżej sakramentów i czynności.

Reasumując – akt publicznej apostazji nigdy nie powinien być wynikiem decyzji pochopnej i nieprzemyślanej. Natomiast, gdy komukolwiek z najbliższego otoczenia apostaty nie udało się zapobiec jego  odejściu od Kościoła należy działać z wielkim taktem i cierpliwością oraz szacunkiem do każdej opinii i decyzji woli. Albowiem lepiej dać sobie czas na przemyślenia i rozmowy, niż cokolwiek wymuszać.

Trzeba też wiedzieć, iż ekskomunika nie jest karą nieodwołalną, a apostazja nie musi być wieczna. Zawsze istnieje droga powrotu. Po pierwsze w niebezpieczeństwie śmierci zakaz przyjmowania sakramentów ulega zawieszeniu. W takiej sytuacji podlegający karze ekskomuniki może otrzymać sakramentalne rozgrzeszenie, przyjąć namaszczenie chorych i komunię. Pod warunkiem, że o to dobrowolnie poprosi i okaże postawę nawrócenia.

Po drugie zaś apostata chcący powrócić do wspólnoty Kościoła, może zwrócić się do biskupa miejsca z prośbą o zdjęcie ekskomuniki. By to się stało, będzie musiał przejść stosowne przygotowanie – coś na kształt ponownego katechumenatu. Po uwolnieniu z kary kościelnej w księgach metrykalnych zostanie wniesiona specjalna adnotacja. Aktem przywracającym go do życia Kościoła będzie publiczne wyznanie wiary.

Close Menu

Zamówienie pakietu EXTRA

[contact-form-7 404 "Not Found"]

Zamówienie pakietu PREMIUM

[contact-form-7 404 "Not Found"]

Zamówienie pakietu SUPER

[contact-form-7 404 "Not Found"]

Zamówienie pakietu STANDARD

[contact-form-7 404 "Not Found"]

Zamówienie pakietu BASIC

[contact-form-7 404 "Not Found"]